Część artykułu Jerzego B. opublikowany w biuletynie "Bryza" maj 2008r.
"Na przełomie maja i czerwca 2009r opuścił flotę PŻM m/v "ROLNIK",
ostatni statek z serii masowców zbudowanych w latach 1974-1976 w barwach
PŻM do listopada 1975 roku. W ciągu swoich 33 pracowitych lat odbył ponad
600 podróży (jeden z rekordzistów!), przewożąc 8,5mln. ton ładunków. Jego
poerwszym dowódca był nieżyjący już kpt. ż.w. B. Wójcik.
Kiedy w roku 1975 statek ten wchodził do eksploatacji, należał bez
wątpienia do najnowocześniejszych jednostek PŻM. Dziś wyda się to zapewne
dziwne, ale wtedy śruba nastawna i siłownia bezwachtowa klasy A-16 nie
były zjawiskiem powszechnym w polskiej flocie. To samo dotyczyło
podnoszonych hydraulicznie pokryw ładowni
Mc Gregor czy automatycznych wind cumowniczych, a także klimatyzacji.
Warto pamiętać , że w tym czasie pływały jeszcze parowe staruszki takie
jak np. "Sławno".
"Rolnik" i jego sześć siostrzanych statków wyróżniały się również
niezwykle ładną sylwetką. Rozłożysta, pochylona dziobówka z wzorcową wręcz
gruszką, smukły pokład i klasyczna lekko ścięta od strony rufy nadbudówka
oraz górujący nad nią dostojny, majestatyczny komin tworzyły naprawdę
imponującą jednostkę, która wzbudzała zainteresowanie w wielu portach
świata i była zarazem świetną wizytówką dla PŻM.
Wśród wielu starszych jednostek naszej floty, charakteryzującymi
się niekiedy dość topornymi sylwetkami i kanciastymi nieforemnymi
nadbudówkami, statki z niemieckiej stoczni były radykalną i jakże
pozytywną odmianą. Zyskały też bardzo pochlebne opinie wśród wielu
kapitanów i marynarzy, którzy nimi dowodzili i na nich pływali.
Przestronny i funkcjonalny mostek, wyposażony w wiele nowoczesnych
(jak na owe czasy) urządzeń takich firm, jak C. Plath, AEG, ELAC itd.,
nowoczesne CMK, sterowanie śrubą nastawną z mostku za pomocą zaworu
Westinghouse'a, bardzo dobre właściwości manewrowe statku - to były walory
doceniane przez załogi.
Normalną koleją rzeczy jest , że statki, podobnie jak ludzie,
odchodzą. Każdy statek jest jednak inny. Jedne wspominamy z sentymentem,
inne z przykrością. Są statki które od początku swojego żywota sprawiają
kłopoty, a niekiedy stają się miejscem tragedii. Mają kolizje, wchodzą na
mielizny, ulegają awariom, powodują dotkliwe straty dla armatora. Czasem
pochłaniają ofiary, a niekiedy kończą swój żywot w morskiej głębinie. Są
jednak statki, które służą armatorowi bezawaryjnie przez sziesiątki lat,
nie mają wypadków, nie stają się miejscem ludzkich dramatów. Pracowicie
wożą ładunki, zarabiają na siebie i na swoich następców, a dla załóg stają
się drugim domem. Na te statki chce się wracać, ponownie mustrować.
Takim właśnie statkiem był niewątpliwie "Rolnik". W czasie swojej
33-letniej służby nigdy nie miał poważnego wypadku, groźnej kolizji, nigdy
też nie uszkodził sobie dna na mieliźnie. O takich jednostkach
Anglicy mówią "Lucky Ship" - szczęśliwy statek. Co więcej, "Rolnik"
ratował też inne statki i ludzi. W 1978 toku, podczas brawurowej akcji u
wybrzeża Norwegii odciągnął od zdradliwych skał inny PŻM-owksi statek,
niemal dwa razy większą od siebie
"Ziemią Lubelską",
która na skutek odpadnięcia płetwy sterowej utraciła zdolności manewrowe.
Mało kto wie zapewne , że "Rolnik" pddawany był również osobliwym
eksperymentom. Na prełomie lat 70. i 80. zastosowano na nim jako
paliwo emulsję wodną! Jakie były tego rezultaty, trudno dziś określić, ale
poczciwy SG "Rolnika" i to wytrzymał.
Byłem na "Rolniku" (autor artykułu) w czasie, kiedy oglądali
go i fotografowali potencjalni kupcy. Wszyscy byli zdziwieni i zaskoczeni
niezwykle dobrym stanem blach kadłuba, funkcjonalnością rozwiązań, a także
wzorowym wręcz utrzymaniem i czystością pomieszczeń 33-letniego statku.
Widocznie spodziewali się zupełnie czegoś innego. Jeden z nich, oglądając
mostek, zapytał , czy centrala sterowania balastami naprawdę działa?
Wyznał, że widział młodszy statek, na którym zbiorniki balastowe
napełniano pompą pożarową! Oglądający polski statek wyrażali też zgodną
opinię, że tak wytrzymałych i solidnych jednostek jak "Rolnik" dziś już
nigdzie się nie buduje... Myślę, że tak dobry stan "Rolnika" to takzę
świetna reklama dla PŻM. To również zasługa wszystkich załóg, które na nim
pływały i za to należy się im podziękowanie. Warto dodać, że wszystkie
wcześniej sprzedawane statki z tej serii nadal pływają u zagranicznych
armatorów, żaden z nich nie został jeszcze złomowany.
Nie trzeba ukrywać, że "Rolnik" uzyskał bardzo dobrą cenę, a
zainteresowanie nim potencjalnych nabywców było ogromne."
Jerzy B.
|